usiadła mi dziś na ramieniu
na początku nawet jej nie poczułam
tak była lekka
przeszłam się z nią po mieszkaniu
wolniej i ciszej niż zwykle
dotykałam przedmiotów
w dotyku było dziwne drżenie
wyszłam na zewnątrz
przenikliwie zimno ale w końcu
jest zima
zastrzyk z powietrza
wróciłam do domu
niespodziewany jej ciężar
przelał mi się po ciele
najpierw do dłoni
bo tęskne
później do ramion
bo niedotknięte
oczy też opadły
bo niewidzące
na końcu dotarła do ust
bo niepocałowane
usta westchnęły
ale to szczęście że jesteś
tęsknoto
myślałam że zamarzłaś
taka przecież pora
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz