Tęsknię za sekundami nawet wolności, za oddychaniem a nie odetchnięciem. Wszystko dookoła jest wrzawą, dochodzą do mnie tysiące dźwięków, obcych i zimnych, nie ma w nich nawet sekundy ciszy.
Trochę się płoszę i czuję niepewnie, trochę trzymam się w ryzach by nie uciekać. Każdy płytki wdech tutaj jest jak lata.
Potwornie się boję. Gubię powody. Wysypuję je z kieszeni jeden po drugim. Nie patrzę za siebie bo gdybym zobaczyła ten stos może wtedy poszłabym po rozum do głowy. Rozum w głowie skutkuje wracaniem po powody, odłożeniem ich na półki, może oprawieniem w ramki, nie daj boże jeszcze żeby się tam zadomowiły na dobre.
Tęsknię za lasem. To jedyne miejsce gdzie potrafię jeszcze czuć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz